— Nad czym tak myślisz? — te słowa wyrwały mnie z głębokich myśli. Potrząsnęłam łbem, próbując natychmiast się opanować, ale zdałam sobie sprawę, że fizyczny wysiłek w postaci machania głową na prawo i lewo na nic się nie zda. Zignorowałam jego pytanie, odchodząc obojętnie w drugą stronę. Pies nie dał mi jednak spokoju, zaczął energicznie kłusować w moją stronę. Nagle, jakby znikąd, poczułam ostrą woń i zapach drugiego psa. Nie był to zapach Oscara, do którego mój nos był przyzwyczajony. Moje uszy zaczęły opadać i przyklejać się do pleców. Poczułam się zagrożona. Oscar wpatrywał się we mnie. W jego oczach dostrzegłam niepokój.
— Co się stało, Elizabeth? — spytał niepewnie. Przez jakiś czas byłam dziwnie zestresowana i nie miałam najmniejszego zamiaru się odzywać. Czułam nie niebezpieczeństwo, zagrożenie. Wolałam mieć się na baczności, ale nie aż takiej, by nie odzywać się ani jednym słowem. Spojrzałam na psa.
— Czuję czyjąś obecność — zaczęłam, węsząc dokładniej — kogoś z innego gangu.
Oscar jakoś niezbyt był zmartwiony tym faktem, bowiem byłam świetnym kłamcą i nie zawsze można było wierzyć moje słowo. Przysięgam, coś jest na rzeczy. Chwilę później zauważyłam jeszcze większe zaniepokojenie. Moje łapy automatycznie zrobiły kilka kroków w tył. Na oczy ujrzałam dziwną, młodą suczkę. Czy pochodziła z Louvre? Tylko to pytanie krążyło w mojej głowie. Nie byłam tego pewna. Praktycznie nikogo nie znałam. Spojrzałam na psa. Nie był teraz najspokojniejszy.
— Ona jest z gangu? — spojrzałam błagalnie na psa. Chwilę wpatrywał się w nieznajomą postać, nerwowo poruszając łapami. Podkuliłam ogon, gdy stanowczo pokiwał głową. Suczka była rasowa, z tego, co moje oczy zobaczyły niebieski spaniel pikardyjski. Starałam się być prawie niezauważalna. Stała na naszych terenach, ale to może dlatego, że byliśmy na skraju terenów gangu Élysée. Nie wiem, naprawdę nie wiem, co ją tu sprowadzało. Stała odwrócona, więc miałam idealny czas na ucieczkę, ale uświadomiłam sobie, że jestem szpiegiem, który musi stawić czoła nawet najgorszemu wyzwaniu.
Oscar zaczął iść w jej stronę. Starałam się jak najbardziej brać z niego przykład. Wciąż nerwowo ruszałam ogonem, ale starałam się schować jakiekolwiek wyrazy niepokoju. Przypomniałam sobie akcję, gdy nieświadomie wkroczyłam na tereny Palais-Bourbon. Wtedy jakiś seter chciał mnie wygonić. Pewnie będziemy teraz robić to samo, aczkolwiek moja pewność i podejrzenia nie były stuprocentowe.
— Po co do niej idziemy? — chciałam sprawiać teraz wrażenie, jakbym kompletnie nie wiedziała, o co kmini i być jak najbardziej zagubioną i bezradną. Pies zignorował moje pytanie, ale zrozumiałam, że już za chwilę sama się tego dowiem.
<Oscar? Wybacz długi czas odpisu i bezsensownie dobrane zdania>
- spotkanie psa z innego gangu (5 pkt)
- przekroczenie granicy swojego gangu (5 pkt)
+10 pkt doświadczenia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz