niedziela, 5 sierpnia 2018

Od Dihona C.D. Kichnął

Z nietęgą miną spoglądałem w kierunku przybysza. Była to niska, dosyć krępa suka o łaciatej sierści. Pochylała łeb, patrząc się na Kichnął agresywnie. Kręciła się wokół nas z zawadiackim uśmiechem. Niechybnie była bardzo szybka i zwinna, wyglądała również na kłótliwą. No i zdecydowanie nie spodobał jej się fakt, że obok mnie stał wiekowy samiec. Przełknąłem nerwowo ślinę. Już kalkulowałem co mi za to groziło. Samatha bez problemu mogłaby uznać to za zdradę gangu, a wtedy zapewne wyleciałbym stąd na zbity pysk. W najlepszym wypadku. Gorzej, jakby ktoś zechciał zamienić mnie w swój worek bokserski. Odruchowo cofnąłem się kilka kroków, chcąc uniknąć gniewu suki. Ona jednak doskonale mnie przejrzała i ruszyła w moim kierunku. Niespodziewanie jednak zmieniła swój cel, tym razem przybliżając się do Kichnął. Poczciwy staruszek nawet tego nie zauważył, toteż był całkowicie zaskoczony, gdy suka skoczyła na niego. Z łatwością obaliła go, śmiejąc się przy tym głośno. Kichnął zaczął uciekać na oślep, kryjąc się gdzieś między budynkami. Samica nie goniła go - kompletnie nie widziała w nim zagrożenia, a to co zrobiła, zrobiła tylko dla zabawy. Patrzyłem na tę sytuację z nieskrywaną pogardą, jednak nie reagowałem. Gdy suka przestała zanosić się śmiechem, poświęciła swoją uwagę mi.
- Widzę, że ten gang już ci nie wystarcza? - zagaiła drwiąco, odwracając się na pięcie.
Ignorując jej słowa, ruszyłem przed siebie, w stronę obozu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz