piątek, 3 sierpnia 2018

Od Soboty CD. Cheddar

Patrzyła na wszystko z tyłu. Drugi pies towarzyszący w odprawie na egzekucję suczki złapał ją za kark i niezbyt delikatnie wyniósł z pokoju, Sobota stała tuż za nimi. Cheddar wylewała łzy. Bała się, ruda doskonale to czuła i widziała, czuła się temu winna jak potraktowała kilka godzin temu – być może były to ich ostatnie godziny w swoim towarzystwie, a suczka najpewniej chciała się pożegnać. Sobota zaklinała siebie w duchu jaką nierozważną istotą jest, że nie zwróciła uwagi na uczucia drugiej osoby. Pies widząc niemogącą się poruszyć Cheddar próbował ponownie chwycić ją za kark.
Dla Soboty to wszystko trwały w zwolnionym tempie jakby otoczenie zwolniło. Pies otwierał powoli paszczę, aby uchwycić czekoladową za kark, która kuliła się pod nim z zamkniętymi oczami oraz łzami. Powolny oddech rudej był słyszalny w całym korytarzu, rozglądnęła się po nim zauważając iż nie ma tam nikogo prócz strażnika, jej oraz intruza. Zwróciła wzrok na dwójkę kiedy samiec był w połowie drogi do szyi skulonej psiny. „Będę się za to przeklinać do końca życia.” – Pomyślała Sobota.
Kiedy tylko zakończyła swą myśl rzuciła się całym swym ciałem na strażnika. Chwilę przelecieli po zimnym betonie, a następnie zaczęli walkę. Sobota miała zamiar go zabić, nie mogła pozwolić, aby doniósł na nią choć i tak już kieruje zapewne na siebie podejrzenia. Takim oto sposobem suczka zaczęła podduszać towarzysza. Zacisnęła kły na jego karku oraz przyłożyła jedną łapę do krtani, aby nie mógł oddychać. Po chwili poczuła jak ciało przeciwnika traci siły, aby w końcu poddać się. Sobota wstała, nie zauważając nawet jak drgają jej łapy. Uśmierciła właśnie członka własnego gangu, czuła się winna, ale robiła to z dobrego powodu. Suczka odwróciła się do Cheddar, która patrzyła na nią z łzami w oczach.
- Idziemy, szybko. – Powiedziała oszołomiona Sobota, nie miała czasu na tłumaczenia. Pomogła wstać czekoladowej suczce i podążyły zupełnie w odwrotną stronę niż schody na wyższe piętro. Ruda prowadziła ją do tylnych drzwi, przechodząc przez nie można było się natknąć na tunel prowadzący w górę. Nie powinno być strażników ponieważ wszyscy zbierają się aktualnie przed budynkiem gdzie miała odbyć się egzekucja.
- Posłuchaj mnie. – Sobota obróciła się do Cheddar. – Przejdź przez te drzwi, tam powinien znaleźć się tunel prowadzący w górę. Będziesz musiała otworzyć klapkę ponieważ jest to wyjście awaryjne i jest ukryte pod roślinnością. Masz wiać jak najszybciej i nie wracać rozumiesz? – Chedd kiwnęła w oszołomieniu głową kilka razy. – Świetnie to pędź. – Nim się obejrzała czekoladowej już nie było.

Suczka odczekała pięć minut od ucieczki towarzyszki. Kiedy upewniła się, że Cheddar jest już daleko Sobota otworzyła podwójne drzwi które wyprowadzały prosto na miejsce egzekucji.
- Intruz uciekł! – Krzyknęła jakby stoczyła przed chwilą walkę. W sumie to walczyła więc łatwo weszła w stan oszołomionej po stoczonym boju. Wykorzystała krew pokonanego strażnika, która utknęła na jej futrze, przyjmując ją jako swoją. Przed wyjściem ocierała się o ściany i w nie wbiegała, aby uszkodzić swoje ciało na tyle, aby było wiarygodnie. Znalazła jeszcze kilka sposobów na uszkodzenie skóry, ale nie chciała przesadzać. Upadła udając osłabienie. Miała nadzieję, że u Cheddar wszystko okej.

Cheddar?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz