sobota, 4 sierpnia 2018

Od Sveta - Quest #1

Leżałem na jednym ze schodków wysokiego budynku. Dyszałem ciężko. Moje łapy bezwładnie spadały ze stopnia. Sam niemalże się rozpływałem. Ciepłe, słoneczne promienie stale atakowały moją krótką sierść, nagrzewając ją do granic wytrzymałości. Tylko zimny granit pod brzuchem dawał jako takiego wytchnienie. Przewróciłem się na bok, aby i tą część ciała ochłodzić. Kątem oka widziałem resztę psów z Palais-Bourbon. Wszystkie kryły się w cieniu, wywieszając wyschnięte języki. Tylko Samantha z lubością rozkoszowała się wodą. Ów życiodajna ciecz znajdowała się w jakimś żałośnie wyglądającym, plastikowym pojemniku. Krople spływały jej po czarnych wargach, z powrotem lądując w naczyniu. Co jakiś czas podchodził tam też inny członek, jednak nie miał za wiele do dyspozycji - mógł liczyć raptem na jeden, może dwa pośpieszne łyki. Niespodziewanie przywódczyni spojrzała na mnie. Lustrowała moją personę wzrokiem, racząc mnie swoją srogą miną. Wkrótce ruszyła w moim kierunku, stawiając długie, dostojne kroki. Jej łeb kołysał się miarowo podczas ruchu. Chwilę potem zatrzymała się, stojąc przede mną w całej okazałości. Niechętnie wstałem, musząc okazać jej szacunek. Skinąłem głową w geście uznania. Prawdę powiedziawszy zupełnie jej nie szanowałem, wręcz we własnych myślach często podważałem jej autorytet, ale nie mogłem mówić o tym głośno. Jeszcze nie...
- Brakuje nam wody - oznajmiła krótko, patrząc mi się prosto w oczy.
Zaśmiałem się w głowie - och, faktycznie, gdyby mi nie powiedziała, nie zauważyłbym.
- Wiem, Samantho. - bez trudu zdobyłem się na posłuszny ton.
- A więc? - spytała, unosząc brwi.
Tak, tak, jasne, znałem ten głos. Teraz jestem zmuszony do domyślenia się, czego ode mnie oczekuje. Z natury nie jestem zbyt pomocny, lecz życie w gangu zmusza mnie do bycia ofiarnym - niestety. Co dokładnie miałem zrobić? Zacząć tańczyć, przywołując deszcz? A może po prostu, niczym Mojżesz, wyczarować wodę ze skały?
- Musisz zdobyć dostęp do fontanny na Polach Marsowych. - szybko rozwiała moje wszelkie wątpliwości. - I... rozważyć kilka... pomniejszych kwestii - dodała po jakimś czasie.
Zaczęła wyliczać wszelkie moje sprawunki. Kto powinien być pierwszy w kolejce do wody? Jak dostać się do akwenu? Jak nie wzbudzać podejrzeń ludzi? Jak możliwie najefektywniej skradać dwunogom ów życiodajną ciecz? Przewróciłem oczami dyskretnie. Gdy tylko skończyła kiwnąłem łbem, dając jej znak, że wszystko rozumiem. Kim ja w ogóle byłem, że powierzała mi takie sprawy? Należałem do Palais-Bourbon od niedawna! Było tyle odpowiedniejszych do takich zadań psów... Porzuciłem jednak ponure myśli i począłem zastanawiać się, jak tu rozwiązać pierwszy problem. W zasadzie wiedziałem, kto powinien mieć pierwszeństwo. Oczywiście, że najsilniejsi! Nie przepadałem za szczeniakami, a i one gangu nie obronią, prawda? Szybko uświadomiłem sobie, że na ten przywilej najbardziej zasługują zasłużeni wojownicy. Wiedziałem jednak, że przekonanie reszty do mojej racji może być nieco trudne... Nieważne. Jakoś się to zrobi. Teraz jednocześnie druga i trzecia kwestia. To, że nie możemy bezkarnie okupywać najsłynniejszego placu w Paryżu było jasne - ludzie natychmiast wypędziliby nas. Miałem jednak pewien plan. Bezsporna wydawała się konieczność korzystania z owych dóbr wczesnym rankiem, gdy Pola Marsowe nie były jeszcze zatłoczone. Nasza siedziba znajdowała się dosyć blisko osławionej wieży Eiffla. Takie położenie nie wydawało mi się mądre - główny obóz położony niedaleko takiej budowli!? To przecież aż prosiło się o odkrycie... Nie miałem jednak nic do gadania, a ta właściwość poniekąd ułatwiała mi realizację planu. Następnego dnia, w nocy, zebrałem grupkę chętnych do pomocy psów. Wytłumaczyłem im wszelkie moje założenia - przystanęli na nie bez oporów. Poprowadziłem ich paryskimi ulicami, w poszukiwaniu potrzebnych rekwizytów. Przede wszystkim musieliśmy znaleźć sporo wiader, bądź innych dużych naczyń. Nie było to trudne - to miasto nie należy do najczystszych, toteż podobne śmieci walają się niemal wszędzie. Każdy z nas chwycił po jednym - w sumie dawało to siedem plastikowych kubłów. Idealnie. Gdy powoli świtało, żwawo skierowaliśmy się w stronę Pól Marsowych. Poruszaliśmy się energicznym truchtem, więc szybko znaleźliśmy się na miejscu. Świetnie - jak okiem sięgnąć nie było tu żadnego człowieka. Spokój zakłócany był tylko przez wszechobecne, miejskie ptaki. Ignorowałem je jednak, gdyż nie mogły pokrzyżować mi planów. Skinąłem na moich towarzyszy - wiedzieli co robić. Swobodnym krokiem podeszli do fontanny. Obok siebie położyły plastikowe pojemniki. Jeden samiec stanął na krawędzi fontanny, dzierżąc w pysku białe wiadro. Ostrożnie wychylił się, zamaczając je w wodzie. Z cichym pluskiem ciecz wlewała się do kubła, prędko zapełniając je po brzegi. Uśmiechnąłem się triumfalnie - Svet zawsze wie co robić. Następnie samiec przekazał opakowanie innemu psu, który pośpiesznie chwycił za metalową rączkę. Wysoko zadzierając łeb ruszył przed siebie, w stronę obozu. Zapewne zastanawiacie się, co dalej? Ano jest to proste. W samym środku naszej siedziby znajdowała się spora, ceramiczna wanna. Nie była pierwszej świeżości - znajdowała się tam od dawna, na długo przed tym, jak się tu osiedliliśmy. Nigdy nie wydawała się nam przydatna, ale nie wynosiliśmy jej, gdyż uznaliśmy, że to za dużo roboty. Tymczasem dzisiaj ów wanna mogła nam pomóc. Zamierzaliśmy ciężko pracować przez jakąś godzinę, może dwie, zapełniając balię wodą. Gdybyśmy zrealizowali ten plan, mielibyśmy jej pod dostatkiem przez co najmniej kilka dni. Rozwiązałoby to też inny problem - nie musiałbym wybierać między szczeniakami, a dorosłymi psami, co chroniłoby mnie przed gniewem członków. Przy takim obrocie spraw bez trudu godziliby się z moją decyzją. Z uwagą obserwowałem, jak psy na zmianę nosiły wodę wiadrami. Usiadłem, nieco zmęczony. Nie robiłem nic, co wymagałoby wysiłku fizycznego, ale przecież planowanie też męczy, prawda? Zamknąłem oczy, wzdychając cicho. W wyobraźni już widziałem, jak zyskuje dzięki temu trochę więcej szacunku i uznania Samanthy...
Quest zaakceptowany!
+3 pkt do szybkości
+2 pkt do zwinności
+20 pkt doświadczenia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz