sobota, 28 lipca 2018

Od Cheddar CD. Soboty

Cheddar została przetransportowana przez jakiegoś wysokiego psa na jego grzbiecie. Jako że suczka była średniej wielkości i stosunkowo mało ważyła, samiec nie miał z tym problemu. Łapy Cheddar zwisały po obu stronach jego brzucha. Słyszała, że po obu stronach idą jeszcze dwa członkowie Élysée, eskortując ją i pilnując. Zapewnie w kilka sekund złapaliby ją, gdyby zaczęła uciekać. Z każdą chwilą oddalała się od granicy z Palais-Bourbon, i tak nie miała szans. Postanowiła poczekać na to, co się stanie. Oddychanie równym rytmem sprawiało jej coraz większe trudności. Okropnie się stresowała. Jednak podstęp zadziałał, nikt nie zorientował się, że jedynie udaje nieprzytomną.
Weszli do jakiegoś budynku. Nagle ciepło promieni słonecznych zniknęło, a na jego miejscu pojawił się przenikliwy chłód. Sierść Cheddar mimowolnie się uniosła. Pies transportujący ją ostrożnie zsunął jej ciało na zimną podłogę. Nie poruszyła się jeszcze długo po tym, jak nie słyszała wokół siebie żadnych kroków i dźwięków. Czekała.
Po kilkunastu minutach drzwi skrzypnęły dwa razy. Ktoś zbliżył się do suczki i szturchnął ją w łopatkę. Raz, drugi. Trzeci.
Udając przebudzanie się z długiego snu, spowodniła do maksimum swoje ruchy, mrużąc oczy. Po kilku sekundach rozejrzała się, jakby nie wiedziała co się z nią stało i w panice poderwała się na cztery łapy. Cztery ściany, żarówka wisząca pod sufitem, w tym momencie niezapalona, brak okien i drewniane, nieco podniszczone drzwi. Jej wzrok powędrował na przybysza. Ze zdziwieniem odkryła, że był to niski pies z płaskim pyskiem i długą jedwabistą czarno-białą sierścią. Wyglądał jak jeden z tych wymuskanych pupili z wielkich willi, które właściciele nosili na rękach.
- Skończyłaś przedstawienie? - Twardy męski głos był nie mniejszym szokiem. Mały pies patrzył na nią z chłodnym opanowaniem, nie wydawało jej się, by maskował strach, był po prostu stoicko spokojny i pewny siebie. A do tego rozgryzł to, że udawała. - Siadaj. Odpowiesz mi na kilka pytań. Potem dostaniesz jedzenie i wodę.
- Kim jesteś? - Cheddar skupiała uwagę bardziej na wymyślaniu dróg ucieczki niż rozmowie z osobliwym członkiem Élysée. - Gdzie jestem?
- Doskonale wiesz. Przejdźmy do konkretów - powiedział twardo pies, nieco podnosząc głos by dać jej do zrozumienia, żeby sobie darowała. - Ty jesteś znana jako Cheddar z Palais-Bourbon, należysz do gangu od ponad trzech lat, przyjęli cię po tym jak znaleziono cię na terenie dzielnicy z odgryzionym ogonem jako szczeniaka - wyrecytował z przerażającą dokładnością. Jego niski głos nie pasował do takiego ciała, ale nie zmieniało to faktu, że onieśmielał. - Powiedz teraz, po co udawałaś nieprzytomną? Miałaś zamiar uciec a potem zdać relacje z tego, co zobaczyłaś? Przekazujesz wiadomość komuś stąd?
- Nie chcesz wiedzieć, po co weszliśmy do Élysée? Gdzie szliśmy? - Cheddar wreszcie zainteresowała się samcem. Wydawał się ciekawą osobą. - Zwykle takie pytania zadają ci, którzy przesłuchują intruzów.
- Wiem, po co przyszliście, to dosyć oczywiste. - Skrzywił się, jakby Cheddar obraziła go stwierdzeniem, że mógłby zadać takie pytania. - Którędy weszliście, jak ominęliście czujki, gdzie zmierzaliście, w którym miejscu mieliście się zatrzymać. Dzięki tym informacjom jeszcze bardziej wzmocnimy obronę. Wiem, że zamieniłaś się z kolegą, żeby pójść za niego. Ponawiam pytanie, czy przekazujesz rozkazy od twojego przywódcy komuś z Élysée?
- Podejrzewasz przyjaciół o zdradę? - Uśmiechnęła się krzywo Cheddar, starając się ukryć szok, że ten niepozorny pies wie tak wiele. Raczej nie udało się. Zasępiła się, patrząc z zagubieniem we własne łapy. - Nie. Nie przekazuję nikomu wiadomości. Nie planowałam wylądować tu w charakterze więźnia! - warknęła, odwracając głowę od przenikliwego wzroku długowłosego samca.
- Wierzę. - skwitował krótko. Podniósł się, podszedł do drzwi i podrapał w nie. - Zapewne ktoś niedługo przyniesie ci wodę. Jedzenie dostaniesz wtedy, kiedy uznam to za stosowne.
Cheddar również wstała, usiłując dojrzeć coś przez niewielką szparę. Kamień spadł jej z serca, gdy zauważyła Sobotę z niewielką metalową miską w pysku. Musiała natychmiast z nią porozmawiać.

Sobota? :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz