niedziela, 29 lipca 2018

Od Kichnął CD. Dihona

-Żartujesz. Niemożliwe-wymamrotał jeszcze cicho do siebie, szczerze zaskoczony. Nawet chwilowo nie obeszło go, że najwyraźniej wystraszył nowo poznanego Dihona. Potem zmrużył oczy i w miarę swoich możliwości wyostrzył wzrok, zatrzymując go na migoczącej i rozmywającej się kupie złomu. Wieża Eiffla.
F r a n c j a. PARYŻ. Co go do tego doprowadziło i za jakie grzechy?
-Dobrze, że jestem prawie ślepy. - powiedział już głośniej. -Oh, ale jak to się mogło stać? Przecież jeszcze niedawno byłem gdzieś w okolicach Szwajcarii. Przeszedłem góry, rzeki, tysiące kilometrów, po to, żeby ostatecznie znaleźć się we FRANCJI? I co ludzie chcieli przekazać światu budując...to- Kichnął dla podkreślenia efektu kichnął z pogardą. Potem odetchnął i usiadł, zwracając się w stronę biszkoptowej plamy, która jak mniemał, była Dihonem.
-Dihonie, przepraszam. To dość nieuprzejme, bo pewnie tu mieszkasz, ale jeśli było miejsce, w którym nie chciałem się znaleźć, to właśnie Paryż.
Cóż, Kichnął po prostu miał nadzieję, że jego rozmówca nie był zażartym patriotą (a z takimi zetknął się już tyle razy, że wystarczyło mu chociaż do końca życia) i nie odczuje tego osobiście.
-Więc...co tu robisz? - głos Dihona wciąż brzmiał trochę nieufnie, ale Kichnął nie mógł określić, czy pobrzmiewa w nim wrogość, czy jednak nie.
-Za daleko się zapędziłem. To miały być Włochy.
Słońce zaczęło wschodzić, więc przez chwilę po prostu siedzieli i patrzyli w spokoju, jak wstaje nowy dzień.
-Ale wiesz co, chyba będę musiał już tu zostać. Jeszcze trochę połażę, to nogi wejdą mi w tułów i zostanę jamnikiem. Tak swoją drogą, zastanawiam się czy nie znasz tutaj jakiegoś bezpiecznego miejsca, w którym można odpocząć.
<Dihon? :x>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz