sobota, 28 lipca 2018

Od Rivaille'a CD. Dihona

Levi spojrzał kątem oka na towarzysza.
Przełknął ślinę czując, że nie jest w stanie nic z siebie wydusić.
Miał wrażenie, że to koniec. Że nie ucieknie, a członkowie wrogiego gangu zranią go i zostawią na środku ulicy nieprzytomnego, w wielkiej kałuży brudnej krwi. Pomimo tego, że żwawo biegł przed siebie, z każdym krokiem jego nogi robiły się coraz cięższe. a poziom zdezorientowania rósł. Tym razem i na pysku Dihona dało się zauważyć strach. W dodatku musiał targać w zębach reklamówkę przepełnioną ziołami i kto wie czym jeszcze. Jednak z pewnością - było to coś istotnego dla Louvre.
- Nie możemy teraz od tak wbiec na nasze terytorium. - powiedział Dihon głośno sapiąc, lecz nie zwalniając tempa biegu. - Zorientują się skąd jesteśmy.
W jego głosie słychać było śmiertelną powagę. Pies na pewno zdawał sobie sprawę. że to sytuacja bardzo krytyczna i nie mają za dużo czasu. Bezcelowa ucieczka po chwili przestała mieć sens. gdy za zakrętem pojawiły się dwa dobrze zbudowane psy, czekające na znak przywódczyni aby ruszyć do ataku. Rivaille rozejrzał się pośpiesznie i zauważył wejście na dach jakiegoś starego hangaru.
- Dihon, daj mi reklamówkę i biegnij na górę. - odezwał się Levi, starając się kontrolować emocje. Zdawał sobie sprawę z tego że ta decyzja może go sporo kosztować. jednak postanowił zaufać swojej intuicji. Pchnął towarzysza w bok. kierując go na schody. Pies lekko się skrzywił i miał zamiar ogłosić mu swój sprzeciw. jednak nie zdążył. Po przekazaniu Levi'owi reklamówkę srebrnoszary wyprzedził biszkoptowego i kilkoma susami wspiął się na schody. Drugi podążył za nim już nic nie mówiąc.

***

Stanęli na krawędzi budynku, co chwilę zerkając na zatłoczoną ulicę znajdującą się tuż za nimi. Jeszcze jeden krok i spadną. Levi'a przeszły ciarki. Poczuł na sobie morderczy wzrok Python, przywódczyni Louvre. Zmarszczyła czoło obserwując dokładnie każdy ruch przeciwników. Piątka jej podwładnych stała tuż za nią, obrzucając ich obelgami i groźbami. Tylko suka stała w bezruchu, całkiem spokojna.
- Jeśli oddacie nam tę reklamówkę, może obędzie się bez walki. - warknęła niezbyt przekonująco. Levi już ją przejrzał. Gdy tylko reklamówka trafi w jej łapy, zostaną pojmani i dostaną odpowiednią karę. Jednak wyżłowi nawet na chwilę do głowy nie przyszło, aby wykonać jej polecenie. Zaśmiał się drwiąco. Dihon spoglądał raz na srebrnoszarego, raz na borderkę. Był totalnie zmieszany. To jeszcze nie był ich koniec. Levi szybko przeanalizował sytuację. Obok budynku na którym stali znajdował się stary, opuszczony hotel z oszklonym dachem. Być może pomysł który właśnie przyszedł mu do głowy nie wydawał się zbytnio mądry. Jednak to było jedyne wyjście z tej okropnej sytuacji.
- Proponuję zabawę w chowanego, co ty na to? - uśmiechnął się krzywo próbując ukryć strach który nim szarpał. Serce prawie wyskoczyło mu z piersi gdy suka się zaśmiała.
- Sądziłam że jesteście mądrzejsi. - westchnęła, machając łbem. Psy zaczęły wolnym krokiem zbliżać się w ich stronę.
- Dihon, ufasz mi? - spojrzał na psa, ignorując fakt że pomiędzy nimi a zgrają nakręconych na mord psów zostało jedynie 6 metrów. - W każdym razie, jak krzyknę "szukacie" biegnij w stronę oszklonego budynku i skacz.
Biszkoptowy zmarszczył czoło, otwierając szeroko oczy. Patrzył na Levi'a jak na idiotę proszącego się o śmierć. Jednak już nic nie odpowiedział.
- Panowie, jeszcze nie zacząłem odliczać! - krzyknął wyżeł, na co psy na chwilę zatrzymały się zmieszane. - Dziesięć!! Dziewięęęęć! Osiem!
Python patrzyła na niego z żalem. Wydawał się jej być po prostu jakimś psychicznym psem, którego zachowanie było na tyle irytujące, że aż wręcz nakręciło ją do skrócenia jego marnego życia. Jednak Levi doskonale zdawał sobie z tego wszystkiego sprawę. Był mistrzem w graniu kogoś kim nie jest, a szczególnie udawaniu idioty. Nawet czasem wręcz zbyt mocno wczuwał się w swoją graną rolę.
- Cztery! - wciąż liczył czekając na odpowiedni moment. Gdy psy były wystarczająco blisko, krzyknął na cały głos lekko ich dezorientując. - BLA BLA JEDEN ! Szukacie!
I puścił się pędem w bok wybijając się z końca budynku, skacząc w stronę oszklonego hotelu. Słyszał za sobą kroki towarzysza i krzyki przeciwników. Był już w powietrzu kiedy zdał sobie sprawę że plan częściowo wypalił. Teraz jeszcze uderzy mocno w szybę którą powinien zbić i wlecieć z impetem do środka. A ból przy upadku? Szybko zapomni, bo z pewnością w szybkim tempie Louvre znajdzie wejście do środka.

***

- Oszalałeś?! Skakać z budynku? - krzyknął w jego stronę Dihon, leżący po drugiej stronie holu. Powoli wstał otrzepując się z kurzu. - Mogliśmy się połamać!
- Nie wiem czy przypadkiem nie skręciłem lewej kostki, ale to nie ma teraz znaczenia. - powiedział ociężale Levi, rozglądając się dookoła. Reklamówka leżała tuż obok niego, prawie nietknięta. Dookoła było pełno szkła, które świeciło oświetlone przez światło księżyca. Widok był świetny, lecz nie tym teraz powinni się zająć.
- Następnym razem to ja wymyślę jakiś plan, przynajmniej mniej bolesny. - mruknął biszkoptowy samiec i podszedł do wyżła podnosząc go. - Teraz trzeba się wydostać.
- Na razie się tu nie dostaną, więc mamy przewagę. - odparł srebrnoszary pies. - Sprawdzałeś chociaż co jest tak ważnego w tej reklamówce?
- Nie zwróciłem uwagi, ale skoro aż tak się przejęli na pewno jest tam coś istotnego.
Wyżeł chwycił za koniec reklamówki i wyrzucił zawartość na drewnianą podłogę. Ich oczom ukazały się jakieś ziółka i pudełeczka z lekarstwami. Jednakże uwagę Dihona przykuł przywiązany do jednego z flakoników liścik. Spojrzeli na siebie zadowoleni i odwiązali karteczkę. Levi zabrał Dihonowi liścik i spojrzał na niego ze skupieniem. Był to zaledwie skrawek jakiejś kartki, prawdopodobnie z planami odbicia części terytorium Palais-Bourbon. W sumie miało to sens, Louvre jak na razie mają najmniejszą część terytoriów. Dihon zaśmiał się pod nosem.
- Chcieli zagarnąć kawałek naszej ziemi co? Hah, teraz będziemy przygotowani. - powiedział, na co Wyżeł przytaknął i schował wszystko z powrotem w reklamówce. Z dołu nagle usłyszeli dźwięk wyważania drzwi a następnie krzyk wrogiego gangu. Dihon wyjrzał za barierkę aby zorientować się ilu mniej więcej członków Louvre czeka na nich na dole. Walka nie wchodziła nawet w grę. Levi był z niej całkowicie wykluczony, przecież skręcił kostkę.


<Dihon?>

- zdobycie informacji o zamiarach innego gangu (10 pkt)
- ucieczka (15 pkt)
+25 pkt doświadczenia 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz