Patrzyła się tak na Cheddar kiedy w pysku próbowała utrzymać
miskę z wodą. Drzwi za nią zostały zamknięte przez dwóch strażników z zewnątrz,
Sobota musiała postawić miskę, aby jej nie wylać. Powoli zrobiła to stawiając przedmiot
koło czekoladowej suczki. Uśmiechnęła się smutno do samca, który po zapukaniu w
drzwi powrócił do pozycji stojącej przed intruzem.
- Witaj Duży Paulu, jak miewa się nasz… gość?
- Cóż, na razie na pewno nie odpowiada na wszystkie moje
pytania. – Odpowiedział chłodno, Sobota zdążyła się już przyzwyczaić do jego
charakteru i nawet polubiła jego styl bycia. Pytał kiedy była potrzeba, nie odzywał
się bez powodu i wszystko było wynikiem jego doskonałej strategii oraz
kalkulacji dzięki której mógł zagiąć nawet najlepszych.
- Mogę cię zwolnić za niedługo, Cargo wydała mi rozkaz
pilnowania naszego gościa. Jestem uwzględniona w warcie.
- Rozumiem. W takim razie nie zatrzymuje cię od obowiązków. –
Sobota skinęła głową do psa, kiedy ten zebrał się i opuścił pomieszczenie.
Suczka skierowała łeb w stronę Cheddar. Nie ukrywała zmartwienia na pysku, ale
i zdenerwowania również. Kiedy tylko zobaczyła w szparze pod drzwiami jak cień
łap Dużego Paula znika, zaczęła szeptać do Cheddar.
- Czy ty… Nic ci się nie stało? Nie zdążyli cię jeszcze
torturować? Są do tego zdolni… - Ton głosu Soboty przybrał barwę zmartwienia i
opiekuńczości, ale gdy skończyła tą część głos miała zdenerwowany. – Co ty
sobie myślałaś? Do stu piorunów! Udawać omdlenie? Co chciałaś osiągnąć? Przecież
miałaś czas na ucieczkę!
- Nic mi nie jest, nie torturowali mnie, widzisz? Zdrowa.
- Nadal nie odpowiedziałaś na drugą serię pytań. – Odparła chłodno
z westchnieniem. Z małej torby na grzbiecie, której używała podczas pracy jako
zbieracz, wyciągnęła mały kawałek mięsa. – Proszę, może i starczy tylko na dwa
kłapnięcia pyskiem, ale zawsze to coś. – Rzuciła kawałek pod łapy Cheddar i
patrzyła jak je marny kawałek. – Dobrze chociaż, że na razie cię nie zabiją.
Cargo postanowiła, że będą cię przepytywać. Co nie zmienia faktu, że mogą
zrobić publiczną egzekucję… Wtedy będę musiała cię stąd wyciągnąć. – Szeptała
teraz bardziej do siebie, jakby miała zapewnić swoją osobę, że poznana kilka
godzin temu suczka ujdzie z życiem. Nie wiedziała czemu tak się o nią martwi,
może to urok osobisty samicy, ale była w sumie pierwszą osobą spoza gangu,
która się do niej odezwała. Życie w Élysée wydawało się takie szare, wszyscy
obchodzą się tu raczej chłodno prócz kilku osobników, a Sobota chciała poznać
też inne gangi, może nawet kiedyś uciec z Élysée… Może.
Cheddar?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz