piątek, 27 lipca 2018

Od Oscara CD. Elizabeth

Spokojnie spacerowałem sobie po terenach Louvre, gdy nagle poczułem mocne uderzenie. Zachwiałem się, niemalże upadając na ziemię. Ostatecznie udało mi się utrzymać równowagę, acz niekontrolowanie postąpiłem kilka kroków do tyłu. Otrzepałem się odruchowo, jednocześnie podnosząc wzrok. Przede mną stała nieduża suka z gęstą, brązowo-białą sierścią. Jej uszy, zazwyczaj najpewniej sterczące na boki, były teraz ciasno przytulone do łba, w geście zdenerwowania. Jasne oczy borderki nieufnie śledziły każdy mój ruch. Zawarczałem odruchowo, wznosząc czarny ogon do góry.
- Kim jesteś!? - wyburczałem, jeżąc się, próbując w ten sposób wydać się większy.
Podszedłem do niej na sztywnych łapach. Dopiero wtedy ujrzałem rude ciałko leżące na ziemi. Wiewiórka, zabita zapewne raptem kilka minut temu... Odrzuciłem ją na bok jednym ruchem łapy.
- Pochodzisz z Louvre? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, odsłaniając kły.
Te słowa zbiły mnie z tropu. Nieświadomie pomachałem łbem, przytakując.Nie znałem jej, byłem pewien, iż nigdy wcześniej nie widziałem owej suki. Wciągnąłem w nozdrza powietrze. Nic znajomego. Prawdopodobnie deszcz zmył z niej charakterystyczny zapach gangu.
- Przepraszam za zamieszanie - powiedziałem, świadom, że wśród członków jednego klanu nie powinno być nieporozumień - Jestem Oscar.
Suka zmierzyła mnie wzrokiem. Oczywiście i ona mnie nie znała. Z uwagą zlustrowała każdy centymetr mojego ciała. Zachowywała się niesamowicie nieufnie, jakby uważała, że kłamię. W ramach zadośćuczynienia chwyciłem jej zdobycz w pysk, przynosząc samicy mięso z powrotem. Poprzednio odrzuciłem je dosyć daleko, na dobre kilka metrów. Po chwili sierść borderki opadła, a ona sama widocznie się rozluźniła.
- Może... przejdziemy się? - zaproponowałem z grzeczności, czyniąc wymowny gest w stronę opustoszałej uliczki.
- Elizabeth - rzuciła nieśmiało suka, na co ja zmarszczyłem brwi. Dopiero po chwili zrozumiałem, że zamiast oczekiwanej odpowiedzi usłyszałem jej imię.
Samica podążała za mną, choć raczej niepewnie. Stale miała mnie na oku, najpewniej spodziewając się rychłego ataku. Starałem się nie zwracać na to uwagi, aby poczuła się bezpieczniejsza. I tak byłem bezpieczny - znacząco górowałem nad nią fizycznie, więc nie mogła by mnie pokonać, nawet atakując z zaskoczenia.

<Elizabeth?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz