poniedziałek, 30 lipca 2018

Od Kichnął CD. Dihona

-Wiesz, ja naprawdę nie lubię Paryża. Naprawdę. - postanowił kontynuować swój monolog na temat Francji. Pomyślał, że skoro już się tak zestarzał, to przynajmniej przywilej zrzędzenia mu przysługuje. - I jeszcze wplątałem się w gangi. Gangi to no nie wiem, motorowe mogą być gangi. A było kiedyś kilka takich porządnych, mówię ci. Nazywali się Judas Brothers i wszyscy mieli fajne brody z warkoczami i bandamy. No, ale, w każdym bądź razie, żeby to psie gangi?
Po czym pomyślał, że jednak powinien przystopować trochę z tym zrzędzeniem. Psie gangi, kiedy już się oswoiło z nazwą "psie gangi" wcale nie wydawały się aż takie złe, a jego przedstawiciel wcale nie naraził się niczym na brak zaufania. Brzmiał w porządku, pachniał też w porządku. Nie ma co, on nie będzie na razie niczego krytykować i oceniać, dopóki nie będzie miał powodów. Tak postanowił. No chyba, że Francji, ku temu zawsze znajdą się powody.
-A więc Palais-Bourbon?-zapytał, przymykając lekko jedno oko. -To pewnie poważna sprawa. Jestem na waszym terenie?
Dihon właśnie miał mu odpowiedzieć, kiedy nagle przerwały mu ostre słowa, przebijające się przez całą resztę słów, wypowiadanych przez całą resztę ludzi:
 -Znowu te wstrętne kundle, dość już tego! Dzwonię po hycla, wstrętne złodzieje wy
Na sto procent Francuz, akcent aż raził w uszy. Ciężko było zlokalizować go w tłumie, ale jednak można było się domyślić, że to ten człowiek, który szybko posuwał się w ich stronę, głośnym i nierównym krokiem, a inni ludzie schodzili mu z drogi. Zapachniało mięsem.
-To rzeźnik, prawda?-zapytał Kichnął.
-Zgadłeś. -powiedział Dihon
-To chyba na nas czas, co?

<Dihon? c: ej jakby co to ja ze swojej strony zawsze zgadzam się na wtrącenia osób trzecich, to tak żeby było wiadomo. Co nie znaczy, że z Dihonem mi się niemiło pisze, bo miło. Znaczy mam nadzieję, że mogę dopisać taką adnotację na koniec i to nie jest jakieś nielegalne.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz