niedziela, 29 lipca 2018

Od Soboty CD. Cheddar

- Soboto! – Odwróciła łeb w stronę suczki – Tylko… wróć dobrze? – Skinęła, ledwo widocznie, głową. Zadrapała w drzwi i zostały one otworzone przez tych samych strażników. Zwróciła się do jednego z nich.
- Możesz odejść, Cargo wyznaczyła również mnie do strzeżenia więźnia. Twoja zmiana się teraz kończy. – Brązowy pies usunął się z miejsca i odszedł, a Sobota usadowiła się przy boku wejścia do pomieszczenia. Tak miała siedzieć, pilnować, nie rozmawiać, nasłuchiwać. Bardzo jej się nie podobało, że Cheddar musiała tam siedzieć sama, ale chciała mieć pewność, że nic się jej nie dzieje. A żeby mieć pewność, trzeba być blisko.

Stróżowała już dobre cztery godziny, padała z łap w końcu prawie cały dzień i całą noc jest aktywna. Zapytała przechodzące psy czy już świta, odpowiedziały że prawie i za niedługo pojawią się pierwsze promienie słońca. Chwilę później również i Duży Paul przybył pod drzwi oraz zmienił Sobotę oraz drugiego psa na inne osobniki stróżujące. Nie czekając chwili suczka podbiegła do china japońskiego.
- Przepraszam! Paulu…
- Tak, moja droga?
- Kiedy więzień dostanie porcję jedzenia? – Zrównała się z nim w chodzie i spacerowali teraz przez prawie pusty korytarz. W końcu mało kto wchodził na niższe pięta budynku, a jeżeli już to strażnicy i wysoko postawieni w randze.
- Czyżby los naszego gościa, aż tak by cię obchodził? – Spoglądał na nią poważnie, a zarazem podejrzanie. Wiedziała, że on mógł się domyśleć, ale nie chciała wierzyć w tą wersję wydarzeń.
- Nie, to znaczy… Obchodzi jeżeli mamy dowiedzieć się czegoś więcej. Może spróbujmy wzbudzić trochę zaufania, a do tego potrzebne jest jedzenie. Pewnie nic nie jadła od zamknięcia i może być wycieńczona, a to przełoży się na efektywność przesłuchania. – Chin japoński zmierzył ją ponownie wzrokiem, ale wydawał się zdumiony.
- Cóż, Soboto niebywałe, że wykazujesz predyspozycje na stratega, a zajmujesz się zbieraniem.
- Wiesz, gdzieś muszę się wyszaleć. Odnajdowanie przedmiotów sprawia mi przyjemność.
- Rozumiem. W takim bądź razie spróbuję z twoją wersją, jeżeli się uda to może pomyślę, abyś razem ze mną przesłuchiwała gościa, może będzie o wiele lepiej jak zobaczy suczkę w pomieszczeniu.
- Ale ja nie jestem dobra w przesłuchiwaniu, ja nawet nie wiem… Nie ja nie mogę.
- Więc po prostu będziesz mi asystować. W razie agresji ze strony intruza będziesz mnie bronić, dobrze?
- Dobrze…
- W takim razie do zobaczenia, niedługo po ciebie przybędę. I wyśpij się, wyglądasz strasznie ospale. – Duży Paul zakończył rozmowę. „Co ty nie powiesz, stoję na łapach prawie półtorej dnia” – pomyślała. I choć nadal nie wiedziała jak potoczy się los Cheddar, wiedziała iż ma zapewnione jedzenie i wodę więc przynajmniej nie umrze z głodu. Sobota ziewnęła, a następnie westchnęła kierując się na swoje legowisko, aby choć na chwilę uciec od tego wszystkiego do krainy snów.

Cheddar?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz