czwartek, 26 lipca 2018

Od Rem CD. Oscara

Przyznam, dawno nie bawiłam się tak dobrze. Znaczy, świetnie radzę sobie sama, albo i nie, ale wypad z innym psem w dodatku poza tereny Louvre to coś, czego dawno nie robiłam. Nie robiłam, z osobą towarzyszącą. Wszystko działo się tak szybko. Skradanie się, zające, spotkanie wroga. Serce bije mi jakby miało zaraz wyskoczyć. Nie zauważyłam nawet, jak wielkie mamy kłopoty. Zdyszana skierowałam wzrok nad stojącą nad nami postacią.
- Wytłumaczycie się reszcie - Odrzekł jeden ze starszych po czym wrogim spojrzeniem uświadomił nas, że mamy się czego bać.
Szliśmy w milczeniu już dłuższą chwilę. Momentami spoglądałam spode łba na Oscara, który mimo zaistniałej sytuacji wydawał się zadowolony i zupełnie spokojny. Nie to co ja. Łapy znowu odmawiały mi posłuszeństwa, ogon nerwowo zaczął drżeć. Przez myśl przechodziły tylko możliwe konsekwencje naszego występku. Co jeśli wygnają nas z gangu? Co jeśli już zawsze będę sama? Mogę znowu stracić bliskich. Mogę nie mieć jedzenia ani dachu nad głową. Dlaczego zawsze aż tak ryzykuję?
- Do środka - Warknął pies tuż po otworzeniu wąskiego przejścia do wnętrza starej kamienicy. Budynek robił wrażenie. Opuszczony dobre pięćdziesiąt lat temu obecnie robi za "salę obrad" i miejsce na tymczasowy odpoczynek. To mogło znaczyć tylko jedno. Oni już wcześniej wiedzieli co planujemy. Cała starszyzna gangu Louvre dostojnie spoczywała na swoich legowiskach do czasu, kiedy weszliśmy do środka.
 Około dwóch/trzech godzin zajęło nam tłumaczenie się z tej całej akcji. Dostaliśmy ostrzeżenie i zakaz zbliżania się do granic. To oznaczało również tymczasowe zawieszenie pełnienia funkcji. Bez słowa wyszłam z sali od razu kierując się w stronę legowiska.
- Ej, zaczekaj! -  Oscar podbiegł do mnie z uśmiechem, jakby nic się nie stało - Mamy wolny tydzień!
Nie mogłam uwierzyć w to co mówi. Znów byłam pełna złości i poczucia winy.
- Jak możesz zupełnie olewać wszystko co dzieje się wokół ciebie!? Jesteśmy zaledwie uczniami a już zapewniliśmy sobie nadzór i nieufność! Po co w ogóle się na to zgadzałam... Gdybym była nieco bardziej rozsądna, oboje bylibyśmy nadal niezauważalni - Odwróciłam głowę bo nie chciałam pokazywać Oscarowi swojej słabości. Wolnym krokiem oddaliłam się od kamienicy i podążyłam w stronę wyższych budynków miasta. Tu panuje gwar, o każdej porze. Można natknąć się na dobre jedzenie, ciekawą kryjówkę, przydatne przedmioty. Ja jednak już dawno, za szczeniaka, znalazłam sobie miejsce ciszy i spokoju, tylko dla mnie. Dachy.

<Oscar?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz